Pierwsze wzmianki historyczne o Andrychowie pochodzą z wykazów świętopietrza z 1344r., tj. z czasów ostatniego polskiego władcy piastowskiego - króla Kazimierza III Wielkiego. Był wtedy Andrychów niewielką wsią w księstwie zamorskim. W 1345 r. liczył 105 mieszkańców i zajmował obszar 27 km2.

Dawne dzieje Andrychowa

Początki andrychowskiej osady sięgają zapewne okresu jeszcze wcześniejszego - być może czasu przełomu XIII i XIV wieku, albo i nawet dawniejszego. Są hipotezy, że to wychodzący z Moraw założyli małą wioskę Indrzychów. We wspomnianym wykazie świętopietrza figurowała ona pod nazwą Henrychów, a J.Dlugosz w "Liber Beneficjorum" nazywa ją Gendrzychowem. Wcześniejsze niż w przypadku Andrychowa wzmianki w dokumentach historycznych dotyczą niektórych pobliskich wsi: Kleczy Dolnej i Górnej /1304/, Nidku /1313/, Inwaldu i Wieprza /1318/ oraz Frydrychowic i Glebowic /1326/. Należy tu dodać, iż pierwsze zapisy kronikarskie o kościele w Andrychowie pochodzą z 1325 r.

Około roku 1440 Andrychów był własnością Mikołaja herbu Szaszor, który był również właścicielem sąsiedniego Wieprza.

Za czasów Zygmunta I Starego, w I połowie XVI stulecia właścicielami Andrychowa byli Schillingowie - mieszczańska rodzina niemiecka osiadła w Krakowie. Byli oni zwolennikami reformacji, toteż w II połowie XVI w. mieszkańcy Andrychowa, zapewne za przykładem dziedziców - w znacznej swej części przeszli na kalwinizm. Parafia katolicka przestała istnieć w Andrychowie (została reaktywowana dopiero z początkiem XIX w).

W początkach XVII wieku Andrychów przeszedł w posiadanie Mariana Przyleckiego /zm. w r. 1643/ h.Szreniawa - sędziego, a później kasztelana oświęcimskiego, jako wiano jego żony - Elżbiety z Schillingów. Po bezdzietnym Marianie Przyleckim Andrychów odziedziczył Hieronim Przylecki - brat Mariana. Wówczas był już Andrychów centrum administracyjnym całego klucza składającego się z sąsiadujących wiosek: Wieprz, Inwald, Targanice, Roczyny i Sulkowice. W połowie XVII w. przechodzi Andrychów we władanie Achacego Przyleckiego - syna Hieronima.

W 1655 r., ciągnące na Oświęcim i Żywiecczyznę oddziały szwedzkie prawie całkowicie zniszczyły Andrychów. Wieś została splądrowana, spalona i zniszczona i potem przez jakiś czas mozolnie podnosiła się z wojennej pożogi i zgliszcz. W 1673 r. w Andrychowie i Sulkowicach było łącznie tylko 73 domy, a liczba mieszkańców nie przekraczała 300 osób. Ledwie jednak nieco zabliźniły się rany z potopu szwedzkiego, a tu niebawem przyszło nowe nieszczęście. W czasie walk Augusta II z królem Szwecji Karolem XII, w roku 1707 Andrychów ulega ponownemu zniszczeniu i znowu trzeba się było lizać z ran. Po śmierci Achacego Przyleckiego, wdowa po nim - Salomea Anna z Nielepców wychodzi za mąż za Stanisława Szwarcenberg - Czernego h. Nowina z Witawic i Andrychów od r. 1704 przechodzi w posiadanie tej rodziny. Po Stanisławie Czernym, Andrychów wraz z całym kluczem odziedziczył bratanek Stanisława Franciszek - kasztelan oświęcimski, który by podźwignąć zniszczona wojnami wioskę - sprowadził i osiedlił tu rzemieślników, m.in. tkaczy z Belgii, Saksonii i Śląska. Miało to miejsce w początkach XVIII wieku i fakt ten wywarł niewątpliwie znaczący wpływ na rozwój andrychowskiego tkactwa. Z kolei, córka Franciszka Czernego - Salomea, wyszła za mąż za Stanisława Ankwicza z Poslawic h. Abdank - kasztelana bieckiego i wniosła w posagu w dom Ankwiczów andrychowskie dobra.

Początki andrychowskiego tkactwa sięgają jeszcze zapewne okresu XVI stulecia, przy czym - o rozwoju Andrychowa zadecydowały z całą pewnością wydarzenia z czasu przełomu XVII i XVIII wieku, kiedy to z malej wioski urasta Andrychów do miary sporej i ludnej miejscowości. Intensywnie zaczęło się rozwijać tkactwo lniane, które stało się historyczna szansą Andrychowa, w znacznym stopniu wykorzystaną.

Pomimo okresowego napływu cudzoziemców, ludność polska zawsze przeważała w Andrychowie. Podnieść należy, że już samo położenie geograficzne Andrychowa w południowo-zachodnim zakątku ówczesnego państwa polskiego sprzyjało napływowi cudzoziemców na te tereny. Byli to w szczególności osadnicy z Czech, Słowacji i Moraw, a także osadnicy wołoscy. Osadnictwo z Niemiec nie wywarło tu większego znaczenia.

Istotne znaczenie dla Andrychowa miało niewątpliwie uzyskanie praw miejskich. Droga do tych praw była jednak długa i żmudna. W warunkach feudalizmu, istniało wiele powodów i czynników hamujących zamysł zamiany zwykłej wsi pańszczyźnianej w miasto. Rozwój Andrychowa zmierzał jednak nieuchronnie do przekształcenia wsi w miasto. Pojawiły się instytucje charakterystyczne dla miasta. Przede wszystkim - jak to się dziś określa - infrastruktura handlowa. Zwrócić należy uwagę na wzrastające znaczenie handlowe ówczesnego Andrychowa, będącego organizatorem wymiany handlowej dla całej okolicy. To właśnie doprowadziło do otwarcia jarmarków w Andrychowie. Odpowiedni przywilej królewski pochodzi z kancelarii koronnej Augusta III i nosi datę 5 czerwca 1750 r. A wiec handel i rzemiosło (i to nie tylko tkackie)doprowadziły do rozwoju oraz wzrostu znaczenia andrychowskiej osady. I wreszcie nadszedł rok 1767 - lokacji miasta.

Staraniem Stanisława Ankwicza, król Stanisław August wyraził zgodę na przekształcenie części dotychczasowej wsi Andrychów w prywatne miasteczko Ankwiczów. Podstawę prawna urządzenia miasta stanowiły dwa przywileje :
- królewski z dnia 24 października 1767 roku z nadania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz
- Stanisława Ankwicza - ówczesnego właściciela Andrychowa - wprowadzający wspomniany przywilej królewski, a pochodzący z daty 8 maja 1768 roku.

Jak dokonano lokacji? Ankwicz poszedł niewątpliwie po mniejszej linii oporu lokując swoje prywatne miasto na części swej dotychczasowej wsi. Tak wiec, od roku 1767 istniały obok siebie miasto i wieś Andrychów. Ten dziwaczny stan i układ trwał aż do 27 czerwca 1886 r., kiedy to miasto i wieś nareszcie połączono. Powstanie miasta - był to jednak niezwykle ważny etap w rozwoju Andrychowa, jego niezaprzeczalny awans oraz szansa na dalszy rozwój.

Po śmierci Stanisława Ankwicza, klucz andrychowski podzielono miedzy dwóch synów tegoż szlachcica: Józefa - znanego targowiczanina oraz Tadeusza - któremu przypadł Andrychów. Po śmierci tego ostatniego (1785r.) Andrychowem zarządzała przez jakiś czas wdowa po Tadeuszu - Katarzyna z Małachowskich, a na początku XIX wieku sprzedany został Andrychów rodzinie hr. Bobrowskich, w których formalnym władaniu pozostawał do 1945 roku.

Koniec XVIII wieku przyniósł znaczny rozwój tkactwa w Andrychowie. W 1792 roku było tu już 200 warsztatów tkackich, a miejscowy cech (wraz z okolicą) liczył ich 700. Wyprodukowane w Andrychowie i okolicznych wioskach drelichy (płótna) rozprowadzano nie tylko po kraju, ale również i po wielu państwach Europy i Azji. W XVIII wieku oraz początkach XIX stulecia - w organizacji zbytu zarówno przędzy lnianej, jak i gotowych wyrobów niepoślednią rolę odgrywały słynne andrychowskie jarmarki, na które Ankwiczowie uzyskali przywilej jeszcze przed lokacją miasta. Ożywiony ruch handlowy panował zresztą w Andrychowie także podczas cotygodniowych targów - we wtorki i piątki (początkowo - targi odbywały się w poniedziałki).

W latach 30-tych XIX w., dotychczasowy, tradycyjny układ stosunków produkcyjnych ulega załamaniu. Andrychów i okolica przeżywają swoja pierwszą rewolucje przemysłową. Zamiast tradycyjnego, od wieków stosowanego rodzimego lnu pojawia się bawełna sprowadzana głównie z Egiptu. Światowe zapotrzebowanie na wyroby lniane gwałtownie maleje, a odpowiednio wzrasta zainteresowanie wyrobami tekstylnymi z bawełny. Andrychowscy tkacze przestawiają się w swoich warsztatach na nowy rodzaj przędzy. Trzeba ją jednak sprowadzać z daleka. Pojawiają się przedsiębiorcy, którzy zajmują się hurtowym sprowadzaniem bawełny i rozprowadzaniem jej wśród tkaczy.

W początkach XIX w. zaczyna znacznie wzrastać w Andrychowie procent ludności żydowskiej. Z niej to rekrutowała się duża grupa andrychowskich nakładców, właścicieli farbiarni, magli i innych przedsiębiorstw handlowych i przemysłowych

W związku z wprowadzeniem do produkcji bawełny - upadły dawne blichy, natomiast - znacznie rozbudowały się farbiarnie barwiące wyroby bawełniane na wszelkie możliwe kolory. Niektórzy z andrychowskich nakładców prowadzili równocześnie farbiarnie oraz (także i w okresie bawełnianym) niezbędne dawniejsze urządzenia wytwórcze.

Zmiana surowca używanego do produkcji fatalnie odbiła się na rolnikach andrychowskich oraz z dalszych okolic. Wielu z nich, nawet niezbyt zamożnych, ale posiadających kilka zagonów - wyciągało określone zyski z uprawy i obróbki lnu. Poczynając od lat 40-tych XIX wieku uprawy lnu zaczęły się gwałtownie kurczyć.

W XIX w. znacznie też podrożał kredyt, co zdecydowanie niekorzystnie odbiło się na sytuacji znacznej części ludności Andrychowa i okolicy związanej z produkcją włókienniczą.

Kiedyś, andrychowscy drelicharze byli szeroko znani i w kraju i za granica. Mieli swe składy w Stambule, Aleksandrii, Wenecji, Marsylii, Barcelonie, Lubece, Hamburgu, w Moskwie. Gdy idzie o kontakty krajowe, to andrychowianie odwiedzali jarmarki w miastach śląskich, a także znane w kraju jarmarki w Łęczycy, Lublinie, Warszawie, Lwowie, Tarnopolu, czy w Gdańsku. Co jednak wielki przemysł to nie warsztat tkacki i manufaktura, wiec coraz trudniej było dotrzymać kroku wielkim, nowoczesnym wytwórcom. Pojawiły się tez potężne, wyspecjalizowane organizacje kupieckie z którymi trudno było konkurować. Chłopskie koligacje andrychowskie nie mogły się w żaden sposób równać z wielkimi firmami handlującymi tekstyliami i w II połowie XIX wieku zostały wyparte z dawnych, tradycyjnych rynków. Przyszło poszukiwać nabywców głównie we wschodniej Galicji oraz w ubogich i zacofanych gospodarczo krajach bałkańskich. Mimo wszystko, w XIX w. było jeszcze kilka prężnych koligacji chłopskich.

Samo miasteczko Andrychów od początku XIX wieku do lat sześćdziesiątych tegoż stulecia - niewiele się rozwinęło i rozbudowało. W roku 1807 wieś i miasto Andrychów zamieszkiwało łącznie 2663 mieszkańców, a w roku 1846 - 3320. W roku 1866 było w mieście Andrychowie 131 domów (przeważnie murowanych) oraz 1166 mieszkańców, a tym: 899 Polaków, 181 Żydów, 86 Niemców i 1 Ukrainiec.

W roku 1872 wieś Andrychów nadal górowała liczebnością nad miastem. Miała 1665 mieszkańców. Miasto Andrychów było wówczas siedzibą magistratu, sądu grodzkiego (od 1855 r.), ekspedycji pocztowej, urzędu miar i wag, kwatermistrzostwa wojska i notariatu. Od roku 1807 istniał w Andrychowie szpital dla ubogich.

Jak już wspomniano - w r. 1886 wieś Andrychów została włączona do miasta. Nareszcie powstał jeden organizm administracyjny. Ludność tak powiększonego Andrychowa wyniosła 3866 osób. W r.1890 było w Andrychowie 4053 mieszkańców, a w r. 1914 - 4361.

W okresie XIX wieku - liczba ludności Andrychowa niejednokrotnie, drastycznie zmniejszała się. Tak było w szczególności w I połowie tegoż stulecia, a to - ze względu na parokrotne ówczesne epidemie i zarazy (np. epidemia cholery, tyfus głodowy).

W roku 1893 - groźny pożar zniszczył centralna część miasta.

Okres od II polowy XIX w. to trudny czas w historii Andrychowa. Zaczęło podupadać tkactwo, a i w innych dziedzinach pojawiły się dotkliwe oznaki stagnacji i zastoju. Lata aż do roku 1907 to dla miasta okres regresu gospodarczego. Bezrobocie, emigracja sezonowa i stała - to nieodstępne elementy życia ludności Andrychowszczyzny tamtych czasów. W mieście panowała zresztą ospała atmosfera. Kiedyś, wydawało się, że kolejną szansą miasta i regionu stanie się produkcja bawełniana, która pojawiła się obok dotychczasowej wytwórczości z lnu. Nie wszystkie jednak marzenia ziściły się, a dopiero wtedy - w okresie bawełnianym - doszło do nieprawdopodobnego wyzysku miejscowych, najbiedniejszych tkaczy przez nakładców. A tu, licha ziemia nie mogła wyżywić wszystkich. Nędza licznych andrychowian stała się przysłowiową galicyjską, a głód dosyć nieodłącznie począł doskwierać licznym z nich.

Niestety, dość daleko w tyle za ambicjami i dokonaniami pozostawało sporo spraw. Choćby - szkolnictwo. W XVIII wieku - analfabetyzm pośród mieszkańców miasta i wsi Andrychów był niemal powszechny. Dopiero z końcem 1791 roku, w 24 lata po lokacji miasta założona została pierwsza szkoła w Andrychowie. Aż do roku 1858 szkoła ta miała tylko jednego nauczyciela, a uczyły się w niej również dzieci z Targanic, Sułkowic i Roczyn. Znacznym problemem w działalności tej szkoły było jej przepełnienie. W r. 1887 uczyło się tu aż 468 dzieci. Otwarto wiec drugą szkolę - w trzy lata później. Trzeba przy tym pamiętać, że szkoły powszechne w Andrychowie były natenczas pięcio - lub sześcioklasowe. Wg danych ze znanej monografii B.Marczewskiego o powiecie wadowickim, w r.1897 było w tymże powiecie 52% analfabetów.

Przełom XIX i XX wieku przyniósł andrychowskiemu ośrodkowi tkackiemu drugą rewolucję przemysłową. Już z końcem XIX w. zaczęto powoli odchodzić od ręcznego sposobu produkcji tkanin i wprowadzać mechaniczne krosna. Początek dała firma J.Grünspana. Zaczęła ona sprowadzać coraz większa ilość mechanicznych krosien i na spłaty oddawać je tkaczom. Kres ręcznej produkcji tkackiej w Andrychowie i okolicznych wioskach wyznaczyło powstanie w Andrychowie w początkach XX wieku - pierwszej, dużej fabryki tekstylnej własności braci Czeczowiczków. Była to żydowska rodzina pochodząca z Czech. Założycielem i głównym udziałowcem firmy był inż. Emil Czeczowiczka, a wspólnikami jego bracia: Salomon, Edwin i Fryderyk. 16 listopada 1906 roku fabrykanci zawarli z miastem Andrychowem umowę o budowie fabryki. W r. 1908, przy poparciu władz miejskich ukończono budowę i otwarto "Pierwsza galicyjska tkalnie mechaniczna wyrobów bawełnianych - Braci Czeczowiczka".

Uruchomienie w Andrychowie fabryki z prawdziwego zdarzenia było dla miasta i okolicy faktem doniosłym i znaczącym. Czeczowiczkowie dość szybko udowodnili, ze nie boją się konkurencji, trudny czas potrafią jakoś znieść i przetrwać, a koniunkturę w pełni wykorzystać. Nie znaczy to, że wszystkie ich pociągnięcia były wiekopomne i chwalebne. Trudno było im też sprostać olbrzymim potrzebom tutejszego rynku pracy. W roku 1910 firma Czeczowiczków zatrudniała 500 robotników, a w cztery lata później - 850. W roku otwarcia fabryki było 480 warsztatów tkackich, a po czterech latach - 1005. Administrację firmy stanowiło w tym czasie ośmiu do piętnastu urzędników.

Najważniejsze wydarzenia I wojny światowej rozegrały się daleko od Andrychowa. Andrychowianie jednakże - tak jak i inni mieszkańcy Galicji - byli zmuszeni do służby wojskowej w armii cesarza Austro-Węgier, a wojna - wiązała się przede wszystkim z narażaniem życia na różnych frontach. W czasie wojny, opustoszałe po ojcach, mężach i braciach miejsca pracy w fabryce Czeczowiczków zająć musiały kobiety i dzieci. Pojawiły się poważne trudności i problemy. Już w drugim roku wojny zaczęło brakować w Andrychowie żywności i opalu. Umęczeni ludzie z utęsknieniem wyczekiwali zakończenia wojennego koszmaru oraz powrotu najbliższych z frontu.


Andrychów międzywojenny

I wreszcie nadszedł ów rok 1918. Przyniósł on rozpad monarchii austro-węgierskiej oraz przede wszystkim - wolność, której nie znał już i nie pamiętał nikt z Polaków. Obce jarzmo doskwierało przecież sto kilkadziesiąt lat! Nie wszyscy dokładnie wiedzieli co z tą wolnością robić. A przecież sama już tylko wojna - deprawuje, psuje i wykoślawia ludzi. Postępuje ich demoralizacja i zdziczenie. 5 listopada 1918 roku dochodzi w Andrychowie do wystąpień antyżydowskich. Rozbijano i rabowano sklepy żydowskie. Władze miejskie miały pełne ręce roboty. Największym problemem były żywność i opal. Przecież - szła zima! Rada miasta bardzo energicznie podjęła też problem polonizacji administracji gospodarczej Andrychowa. Szczególnie dostało się tu Czeczowiczkom, którzy - wbrew uprzednim deklaracjom i ustaleniom zatrudniali na stanowiskach administracyjnych w swojej firmie cudzoziemców, lansując w szczególności Niemców i Czechów, a pomijając i dyskredytując Polaków. Na skutek interwencji i nacisków władz miejskich usunięty został dyrektor Ryszard Arlt oraz dwaj znienawidzeni majstrowie: Oskar Opitz i Juliusz Kraus. Na tym nie poprzestano. Właścicieli fabryki zobowiązano bowiem do prowadzenia firmy "w duchu polskim".

Z wielkim trudem, ale i z przemożną nadzieja na lepsze czasy wkraczał Andrychów w czas odrodzonej, wyczekanej, wytęsknionej, wymodlonej i ciężko wywalczonej Rzeczypospolitej. Po odzyskaniu niepodległości, w 1919 roku miasto liczyło 4514 mieszkańców. W tym Żydów było 511, Czechów - 5 i Ukraińców - 8. Jak widać - udział ludności żydowskiej w całości populacji miasta zmniejszył się do ok. 11%. W okresie II Rzeczypospolitej - największym zakładem pracy Andrychowa pozostawała nadal tkalnia braci Czeczowiczka.

Jeszcze podczas wojny, w r. 1915 uruchomiono tu przędzalnię odpadową, a w r. 1926 -wykańczalnię tkanin. W r. 1938 przędzalnię tę zlikwidowano, uruchamiając w jej miejsce przędzalnię średnioprzędną. Najwyższe zatrudnienie przypadło na lata 1923-1924, kiedy to w firmie Czeczowiczków zatrudnionych było ponad 3.000 robotników. Było to najwyższe zatrudnienie w całej historii tej firmy. Potem nastał kryzys (od 1926 r.) oraz krótkotrwale ożywienie (od 1929 r.). Skutki kolejnego kryzysu dawały się odczuć aż do roku 1937. Niestety - spadło zatrudnienie, ograniczono wymiar czasu pracy, drastycznie spadły zarobki. W r.1938 załoga liczyła ok. 1.700 ludzi, którzy pracowali nawet tylko po pięć godzin przez trzy, cztery dni w tygodniu i to za marne pieniądze.

Cześć ludności Andrychowa znalazła zatrudnienie w tut. małym przemyśle lokalnym. Wg danych z 1924 roku, w tutejszym drobnym przemyśle i rzemiośle zatrudnionych było ogółem około 1.200 osób..

Spora część warsztatów pracy w międzywojennym Andrychowie należała do Żydów. Mieli oni również kilkanaście sklepów różnych branż. Żydzi stanowili także znaczna cześć ówczesnej inteligencji andrychowskiej (popularni adwokaci, znani i cenieni lekarze, dentyści). Spośród tutejszych Żydów wywodzili się liczący się w kraju, a nawet i w świecie naukowcy. Najbardziej znani to prof. dr Artur Feliks - bakteriolog i serolog, inż. Artur Grünspan - wynalazca z zakresu przemysłu naftowego oraz dr Leopold Kischner - bakteriolog.

Lata międzywojenne - to okres ciężki i trudny. Odrodzone państwo polskie zmuszone było pokonać niezwykłe przeszkody. Na nieuchronne własne problemy nakładał się przy tym ogólnoświatowy kryzys, potęgując i zaostrzając i tak już niełatwą sytuacje. Ogromne bezrobocie stało się poważnym problemem społecznym Andrychowa i okolicy.

By go złagodzić - zorganizowano i podjęto roboty publiczne (szczególnie w latach 1920 i 1934), ale jedynie w nieznacznym stopniu wpłynęło to na sytuacje rodzin bezrobotnych. Nasiliła się emigracja - sezonowa i stała. Ta pierwsza, kierowała się głównie do Bielska, Oświęcimia oraz do okręgu chrzanowskiego. Wyjeżdżano też za granicę - do Niemiec, Danii, Austrii i Szwecji. Znaczny procent wyjeżdżających przypadał na kobiety. Szczególnie liczna była emigracja sezonowa z tutejszych Rzyk. Bezrobotni andrychowianie starali się też usilnie o wyjazdy do Francji, Belgii i Niemiec, ale jedynie nielicznym udało się wyemigrować. Pozostawało - jak to określano - biedowanie na miejscu.

Pomimo wszystko - okres II Rzeczypospolitej był czasem ewidentnego rozwoju miasta. Zelektryfikowano je (1926 r.), a w latach 1934 - 1939, w ramach i przy pomocy kredytów z Ministerstwa Robót Publicznych m.in. poszerzono sieć kanałów, poprawiono miejskie drogi i chodniki (chodniki położono w mieście z końcem XIX w.), pobudowano mosty (kładki), ułożono podziemny kabel telefoniczny (telefony wprowadzono w Andrychowie w r. 1906). Głównymi inwestycjami tego okresu były jednakże dwa pięknie położone i takoż wykonane obiekty sportowe: basen kąpielowy i stadion sportowy. To był słuszny powód do dumy i chluby andrychowian. Rychło rozwinął swą działalność klub sportowy "Beskid". Dodać trzeba, ze andrychowscy Żydzi mieli już od 1922 roku własny klub sportowy "Makabi" z własną bazą do ćwiczeń i gier.

Okres międzywojenny 1918 - 1939 to czas aktywizacji politycznej i społecznej Polaków. Sprawy zasadnicze stanęły wówczas w centrum zainteresowania ogółu społeczeństwa. Andrychowianie, jak cały naród - zajmowali się wszystkimi ważnymi sprawami polskimi. Zorganizowano uroczyste obchody uzyskania przez Polskę dostępu do morza. Z pietyzmem celebrowano patriotyczne obchody rocznicowe i bieżące. Pomimo nieszczególnej własnej sytuacji materialnej, dotkliwego braku żywności i niewielkich zarobków zorganizowano pomoc materialną dla powstańców śląskich oraz przyjęto uchodźców. Dokonano również konkretnego wsparcia późniejszej akcji plebiscytowej Ślązaków, a poparcie moralne dla "naszych braci na Górnym Śląsku" wyrażano zdecydowanie i oficjalnie.

Ojcom miasta marzyło się uzyskanie przez Andrychów statusu miejscowości wypoczynkowej. To między innymi z taką myślą pobudowano u stóp Pańskiej Góry stadion sportowy oraz basen kąpielowy - nieopodal. Były i inne osiągnięcia. Próbowano uporządkować koncepcje przestrzennego rozwoju miasta. Wybitną postacią tamtego okresu, autorem wielu śmiałych planów i zamierzeń rozwoju Andrychowa (szereg z nich pomyślnie i z rozmachem zrealizowano) był burmistrz Adam Wietrzny.

W zakresie służby zdrowia - funkcjonowały agendy lekarza miejskiego i Towarzystwa Przeciwgruźliczego. Była też Kasa Chorych, potem - Ubezpieczalnia Społeczna.

Nadal funkcjonowały wcześniej powstałe i urządzone placówki kulturalne w szczególności - Towarzystwo "Czytelnia" posiadało własny dom urządzony jak kasyno, a w nim - salę widowiskowa i bogatą bibliotekę powszechnie dostępną. Istniało zresztą szereg towarzystw, związków i instytucji skupiających tutejsze społeczeństwo. Były to m.in. związki: Strzelecki, Rezerwistów, Byłych Wojskowych, Dom Katolicki ze stowarzyszeniami: "Oświata i Praca", "Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej" i innymi. Działały cztery kluby sportowe : "Beskid", "Andrychowianka", "Orzeł" i "Makabi".

Przodująca pozycja przypadła "Beskidowi". Klub ten prowadził szczególnie ożywioną i wszechstronną działalność uzyskując cenne i wartościowe osiągnięcia i sukcesy.

W roku 1910, po wielu latach usilnych starań zorganizowano w Andrychowie szkołę przemysłową uzupełniającą, która w roku następnym przeszła na etat krajowy. Przez pierwszych kilkanaście lat - nauczanie w tej szkole miało charakter dość prowizoryczny. Uczono m.in. murarzy, masarzy, szewców, krawców, młynarzy, piekarzy, ślusarzy, kowali itp.. Do szkoły uczęszczali uczniowie odbywający praktyczną naukę zawodu u miejscowych rzemieślników. W roku 1924 wprowadzono w szkole trzyletni okres nauczania oraz nazwie: Szkoła Zawodowa Dokształcająca. Od r. 1930 była to Publiczna Szkoła Dokształcająca Zawodowa w Andrychowie. Dopiero w roku 1937 utworzono w niej oddzielna klasę tkaczy. W roku 1925 obie andrychowskie szkoły powszechne stały się siedmioklasowe. Ważnym wydarzeniem było oddanie do użytku w roku 1930 nowego obiektu szkoły żeńskiej.

W Andrychowie działało w tamtych czasach wielu wybitnych nauczycieli: Michał Mrugacz, Franciszek Zimnal, Ferdynand Pachel, Felicja Plaskura, Józef Nowakowski, Wiktoria Dalewska.

Od roku 1936 istniała szkoła podstawowa przy Sanatorium Przeciwgruźliczym w Andrychowie (placówka działała do roku 1978).

Również istotne było uruchomienie stałego kina, które dołączyło do istniejącej już placówki tego rodzaju, a to - przy zakładach Czeczowiczków. Od 1926 roku istniała komunikacja autobusowa na trasach do Krakowa i Bielska Białej, od r. 1929 - stacja benzynowa, a w roku 1936 zmotoryzowano tutejsza Straż Pożarna.

W połowie 1939 roku wiele już niestety wskazywało na to, ze wojna jest blisko. Trudno było oczywiście przewidzieć, ze zbliża się IV rozbiór Polski - tym razem hitlerowsko-sowiecki, nikt tez nie zdawał sobie sprawy z tego jak okrutny koszmar czeka ludzi, .że będzie on aż tak tragiczny i długotrwały. Poczucie wielkiego zagrożenia wojną miał jednak ogól polskiego społeczeństwa. To scalało i zjednoczyło ludzi, nastąpiła wielka konsolidacja Polaków. Były liczne przykłady wielkiego patriotycznego poświecenia i ofiarności. Przekazywano drogie sercu pamiątki po ojcach i pradziadach na dozbrojenie polskiej armii. W Andrychowie tez tak było.

Działania zbrojne Armii Ludowej na tym terenie były niewielkie, a w Andrychowie - żadne. Jeszcze w r. 1944, na kilka miesięcy przed wkroczeniem Armii Czerwonej powołano w Targanicach i w Andrychowie konspiracyjne rady narodowe. Podstawa były odpowiednie "instrukcje", które otrzymały komórki PPR.

Tymczasem, od początku stycznia 1945 r. rozpoczęła się masowa ucieczka niemieckich osiedleńców z Andrychowa. Zbliżał się front. 15 stycznia 1945r. rozpoczęła się decydująca o tym fragmencie wojny ofensywa wojsk IV frontu ukraińskiego dowodzonego przez gen. Iwana Pietrowa. Wtedy to, 38 armia gen. Kirila Moskalenki wspomagana korpusami 60 armii - uderzyła na Jasło i Gorlice, a 24 stycznia, bez walki zajęła Kalwarię. Rozpoczęło się kolejne przygotowanie lotnicze i artyleryjskie. 26 stycznia, około 14-tej, po wysadzeniu mostów na Skawie Niemcy wycofali się z Wadowic w kierunku Andrychowa. Tu zajęli stanowiska bojowe w przygotowanych jeszcze jesienią 1944 roku okopach strzeleckich oraz rowach przeciwczołgowych z gniazdami karabinów maszynowych i zasiekami z drutu kolczastego. Przygotowano również stanowiska artyleryjskie na Pańskiej Górze, Jawornicy i Złotej Górce. Zaminowano kluczowe obiekty miasta. Po ostrzale artyleryjskim - Sowieci natarli od strony Inwaldu i Wieprza. W wyniku akcji czołgów przypuszczono szturm na Pańską Górę i dworzec kolejowy. Ale żołnierze 17 armii niemieckiej nie utrzymali się w Andrychowie. Około godziny 23-ciej zaczęli się wycofywać przez Targanice i Czaniec w Beskid Żywiecki. Tam, niektóre ich oddziały nawet jeszcze w maju 1945 roku walczyły desperacko, już po formalnym zakończeniu wojny oraz po bezwarunkowej kapitulacji Niemiec. Zachodzi pytanie - po co, ale od razu należało by postawić następne - komu i do czego potrzebna była tamta wojna?!

Wycofując się z Andrychowa Niemcy wysadzili w powietrze most kolejowy, podpalili magazyny na Herbstówce oraz przede wszystkim - zakłady bawełniane. Na więcej nie było właściwie czasu ... W sobotę 26 stycznia, przed południem - ostatni żołnierze Vermachtu wycofali się z Andrychowa. W nocy z soboty na niedzielę 26/27 stycznia spadł śnieg. Trzeba było bardzo uważać na miny, których sporo pozostawiło wycofujące się niemieckie wojsko.

W niedziele o 6:30 rano, od strony Zagórnika wkroczyły do miasta pierwsze oddziały Armii Czerwonej. Dla miasta i okolicy wojna nareszcie zakończyła się.

Po wojnie ludzie wzięli się do pracy. Była jej moc, na każdym kroku. Imali się częstokroć zadań niemożliwych. Wykonywali je pięknie, nie pytając o nic, przede wszystkim o zapłatę. Zresztą, kto i czym miał płacić skoro brakowało wszystkiego? Dziś, trudno o tym opowiedzieć. Jak opisać te biedę, która wyglądała zewsząd, jak ukazać głód, który zagrażał powszechnie, te wszy i gnidy od których roiło się w szmatach z lat w których chodziło wielu ludzi. Ile poniewierki i krzywdy nacierpiało się tamto pokolenie. A tu i ówdzie wyrastały nagle fortuny tych co to szabrowali i zagarniali wszystko co nawinęło się pod rękę. Nie były to łatwe czasy. W roku 1945, olbrzymim wysiłkiem wielu wspaniałych zaczęto w Andrychowie budować - właściwie od podstaw - zręby tak potrzebnego zniszczonemu i umęczonemu wojną krajowi przemysłu. To zresztą była też szansa podźwignięcia Andrychowa i okolicy z biedy, zacofania i beznadziei jakie dotąd były udziałem sporej części tutejszych ludzi.

W mieście, oprócz tradycji dawnej firmy Czeczowiczków, części zachowanych lecz zniszczonych przez wojnie obiektów, maszyn i urządzeń tej fabryki trudno było na czymś bazować. Nie wszyscy przeżyli, a wojna rozrzuciła ocalałych po świecie. Nie było wiec kadry, środków finansowych i materialnych, możliwości. A jednak przystąpiono do odbudowy zniszczonego zakładu włókienniczego, potem - zaczęto tworzyć zakład metalowy, a po roku - drugi zakład maszynowy. Czy ktoś wtedy marzył o kombinacie przemysłu bawełnianego, liczącej się fabryce silników wysokoprężnych oraz znanej fabryce obrabiarek? Ano właśnie! A jednak takie zakłady w Andrychowie powstały i funkcjonują, droga jednak do tego była długa i mozolna.


Okupacja hitlerowska

1 września 1939 roku, o 5:30 rano zawyły fabryczne syreny. Potem, nad Andrychowem przeleciały niemieckie bombowce. Był pierwszy piątek miesiąca. W kościele parafialnym odprawiano nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa...

Wykorzystując moment zaskoczenia - uzbrojone po zęby niemieckie wojska przekraczały w różnych punktach polską granicę państwową. Do Andrychowa podążali od strony Orawy. Był to XXII wiedeński korpus pancerny wchodzący w skład XIV armii gen.Lista. Od strony Bielska, w kierunku Wadowic i Kalwarii nacierał XVII korpus tej armii. Obronę na tym odcinku prowadziła Grupa Operacyjna "Bielsko" dowodzona przez gen. Mieczysława Borute-Spiechowicza. Wchodziła ona w skład armii "Kraków" której dowódca był gen. Józef Szyling. W rejonie Kalwarii walczył m.in. dywizjon zmotoryzowanych ułanów 24 pułku, z 10 brygady kawalerii zmotoryzowanej dowodzonej przez samego Stanisława Maczka.

Kolumna wojsk niemieckich przetoczyła się przez Andrychów 4 września 1939 r. Potem przejechały tabory, a po nich przyjechali ci którzy mieli objąć władzę w mieście. Następnego dnia ukazały się w Andrychowie (odtąd nazywał się on Andrichau) rozporządzenia władz okupacyjnych. Wprowadzono godzinę policyjną, ograniczono możliwość przemieszczania się ludności, wprowadzono obowiązek zdawania broni palnej i amunicji oraz nakazano zdawanie odbiorników radiowych. Sankcja była jedna - kara śmierci. Wezwano do otwarcia sklepów i "przywrócenia porządku w mieście". Zgodnie z planem niszczenia obiektów, przejawów i śladów kultury polskiej - faszyści zburzyli Pomnik Grunwaldzki na Górnicy, rozbili obmurowanie i tablice założoną w stulecie Insurekcji Kościuszkowskiej przy źródełku pod Pańską Górą, zniszczyli kapliczkę i figurę Św. Floriana w Rynku, zrabowali dzwony kościelne oraz zniszczyli budynek Domu Robotniczego. Na własny użytek przejęli szereg andrychowskich budynków użyteczności publicznej. W komisaryczny zarząd poszły wszystkie większe zakłady pracy w Andrychowie, m.in.: zakłady bawełniane Czeczowiczków, garbarnia Mittlera, tartak hr. Bobrowskiego oraz wszystkie większe składy hurtowe. Kadrę kierowniczą obsadzili Niemcy.

I sprawa zasadnicza. Na mocy późniejszego dekretu Hitlera z dn. 8 października 1939 r. o tzw. "podziale i zarządzie ziem wschodnich" - okolica Andrychowa wraz z miastem wcielona została bezpośrednio do III Rzeszy Niemieckiej. Niemieckie władze okupacyjne traktowały ziemie wcielone do Rzeszy jako "odwiecznie niemieckie" lub też widziały w nich "trwale zdobycze terytorialne Niemiec". Mieszkańcy mieli być albo Niemcami albo cudzoziemcami przeznaczonymi do wysiedlenia lub likwidacji biologicznej. Pewna część Polaków miała być zaledwie siłą roboczą, dla reszty przeznaczono cyklon B, szubienice, rozstrzelania. Faszyści z zachodu bez ceregieli wyznaczali role dla ludności z podbitych terytoriów. Liczyła się tylko "rasa panów". Inni, przeznaczeni byli do eliminacji fizycznej. Kwestią był tylko czas unicestwienia.

U części mieszkańców Andrychowa pierwsze tygodnie rządów okupacyjnych wzbudziły mieszane uczucia. Były nawet i wypowiedzi entuzjastyczne, szczególnie w sytuacji gdy Niemcy wypłacili zasiłki dla bezrobotnych. Lecz entuzjazm szybko opadł. Okazało się, że "zdobywcy" nikomu nie mieli zamiaru nic podarować. Wszyscy pobierający zasiłki zostali szybko zmuszeni do pracy, lub też - wywożeni do Niemiec. Poglądy więc zmieniały się. Nastąpiły aresztowania pośród inteligencji i potem - wśród działaczy robotniczych. Zaczęły się wysiedlenia. Z ogólnej liczby sześciu tysięcy mieszkańców Andrychowa - około dwa tysiące wywieziono na przymusowe roboty do Niemiec. Dla Żydów utworzono getto w rejonie ulic Szewskiej i Brzegów. Potem wywieziono ich do obozów zagłady. Przeżyła garstka z nich. Rozpowszechniło się donosicielstwo. Okupacja wyzwoliła u części ludzi najgorsze instynkty i nałogi. Wzrosło pijaństwo, gdyż w swym dążeniu do biologicznego wyniszczenia Polaków okupant dostarczał alkoholu w ilościach wręcz nieograniczonych i to po bardzo niskich cenach.

Poważne utrudnienia przeżywały szkoły andrychowskie. Zamykano je na dłuższe okresy pod byle pozorem, okrojono program nauczania, szykanowano nauczycieli. Pozostawało tajne nauczanie - indywidualne, w konspiracji. W Andrychowie prowadzili je z narażeniem życia : Wiktoria Dalewska, Zofia Lenartowicz, Helena Chojecka, Agnieszka Żurek, Wiktoria Frackiewicz, Jadwiga Zamojska, Maria Like, Wanda Malicka, Jan Niemiec, Felicja Plaskura, Władysław i Leokadia Cholewka, Janina Tonkin, Maria Czurej, Krystyna Starostka, Jan Klimek, Matylda Gumoś, Stefania Bojkowska, Janina Kramarz, Józefa Pabiś..


Andrychów po roku 1945

Po wojnie Andrychów coraz bardziej stawał się miastem przemysłowym. Dawna tkalnia - rozbudowana i wyposażona w nowoczesny park maszynowy, przekształcona została w Andrychowskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego (obecnie AZPB "Andropol" SA). Obok nich powstała Wytwórnia Silników Wysokoprężnych "Andoria", specjalizująca się w produkcji silników dla rolnictwa i budownictwa, a także dla komunikacji i budowy dróg. Trzeci z dużych zakładów to Andrychowska Fabryka Maszyn, znany w świecie producent obrabiarek specjalizowanych.

Rozwijało się także rzemiosło, usługi i handel uspołeczniony. Miasto powiększało się w szybkim tempie, budowano osiedla i szkoły. Ludzie zapominali o galicyjskiej biedzie, ale przyroda z trudem znosiła ekspansję człowieka, który dopiero ostatnimi laty stara się chronić i naprawiać wyrządzone jej szkody.

W 1992 r . w Andrychowie oddano do użytku nowoczesną mechaniczno-biologiczną oczyszczalnię ścieków. Wioski wchodzące w skład gminy zostały zgazyfikowane, co znacznie ograniczyło emisję tlenku węgla, trwają prace nad rozbudową kanalizacji. Obecnie wody Wieprzówki są coraz bardziej czyste, a Beskid Mały zapewnia swym gościom zdrowie i ciszę.